Być może dla wielu jest to oczywiste, (dla tych, którzy znają znaczenia słów), ale sądząc po tweetach z prawej strony, niektórzy mieszają naturyzm z ekshibicjonizmem, i myślą, że WNBR to przykład tego jak społeczność LGBTQ seksualnie deprawuje Zachód...
Well, naturyzm nie jest ani ekshibicjonizmem, ani domeną homoseksualistów, a oto dlaczego:
Zgodnie z ICD-10 F65.2 ekshibicjonizm jest klasyfikowany jako parafilia i opisany jako:
Zaburzenie charakteryzujące się nawracającymi popędami seksualnymi, fantazjami lub zachowaniami związanymi z eksponowaniem swoich genitaliów niczego nie podejrzewającym nieznajomym.
Zaburzenie, w którym fantazje lub eksponowanie genitaliów niczego nie podejrzewającemu nieznajomemu wywołuje podniecenie seksualne bez próby dalszej aktywności seksualnej z tym nieznajomym.
A oto czym jest World Naked Bike Ride i ogólnie naturyzm: czymś zupełnie innym.
Chodzi w nim o wolność, o kochanie swojego ciała, o nie dbanie o ciuchy, o czucie się dobrze...
Przeważnie jesteśmy nago w domu albo na nagiej plaży, wśród innych naturystów... Ale niekoniecznie. Na przykład w Niemczech całkiem często można spotkać w publicznych parkach ludzi po prostu opalających się nago. Jest to całkowicie legalne, postrzegane jako normalne, to nie ma podtekstu seksualnego i nie jest eksbibicjonizmem.
W przypadku WNBR nagość ma jeszcze dodatkowy przekaz: ma zwrócić uwagę opinii publicznej na problemy związane z opieraniem transportu w miastach na samochodach oraz ma “pokazać wizję czystszego, bezpieczniejszego, body-pozytywnego świata”. WNBR jest manifestem politycznym, a nie aktem seksualnym.
Mówi to człowiek, który sam brał w nim raz udział: My first World Naked Bike Ride – and I absolutelly loved it!. Wprawdzie jechałem całkiem nago przez centrum Amsterdamu, a jednak nie jestem ekshibicjonistą. Nie jara mnie to seksualnie, nie fantazjuję o tym, nie potrzebuję eksponować się nieznajomym by osiągnąć satysfakcję seksualną. Po prostu lubię być nago, to tyle.
(Full disclosure: Muszę przyznać, że zdarzyło mi się kilka razy uprawiać seks w miejscach publicznych, ale nie był to ekshibicjonizm, a wręcz przeciwnie: właśnie o to chodziło, by nikt nas nie przyłapał Wrzucam też czasem seksualny content do Internetu, ale jest on konkretnie kierowany do ludzi, którzy chcą go zobaczyć. )
W różnych krajach wygląda to różnie, wiadomo, ale we wszystkich tych, gdzie byłem publicznie nago: Niemczech, Niderlandach i Hiszpanii, istnieje w prawie rozróżnienie pomiędzy po prostu byciem nago publicznie (co jest legalne, z paroma wyjątkami jak kościoły, cmentarze, szkoły...), a obnażaniem się przed kimś seksualnie (nielegalne).
A teraz kwestia tego, że publiczna nagość jest niby domeną homoseksulistów. Niektórzy na Twitterze uważają, że te zdjęcia z WNBR były zrobione podczas którejś z Parad Równości – a to zwyczajnie nie jest prawda. Ja akurat chodzę i na jedno i na drugie, ale są to zupełnie osobne wydarzenia skierowane do różnych grup ludzi.
Sądząc po moich obserwacjach, jak niewielu moich znajomych gejów chce pójść ze mną na nagą plażę, oraz jak wielu facetów poznanych na WNBR Amsterdam opowiadało o swoich żonach/dziewczynach albo przyszło razem z nimi – nie widzę korelacji między byciem LGBTQ a byciem naturystą.
Aczkolwiek obie grupy mają sporo wspólnego: wolność i otwartość.
I tylko o to w tym wszystkim chodzi.