Skąd wiem, że Faustyna to fejk?

Bez zbędnych wstępów. Skąd wiem?

Przede wszystkim, zastanówmy się, co jest bardziej prawdopodobne: że wszechmogący byt, na którego istnienie dowodów brak, objawia się prostej zakonnicy, która ledwo co potrafi sklecić poprawne zdanie po polsku, czy to, że albo miała halucynacje albo perfidnie kłamała? No właśnie. I to zdecydowanie bardziej prawdopodobne.

Po drugie: czemu Jezus na obrazie namalowanym zgodnie ze wskazówkami Faustyny jest białym człowiekiem, mimo że naprawdę był raczej śniadym semitą? Jeśli powiem, że objawił mi się Elvis, tylko był Murzynem i miał wielkie afro na głowie, to czy ktokolwiek mi w to uwierzy?

Po trzecie: czemu Jezus sam kazał namalować swój obraz? Nawet nie czepiam się o narcyzm, którym to żądanie aż kipi, a który raczej nie przystoi majestatowi wszechmogącego bytu. Czepiam się o to, że żądanie Jezusa łamie Prawo Boże, i to to uznawane za najważniejsze. W tekście Dekalogu mamy przecież wprost napisane: “Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!” (Wj 20, 4). Jezus miałby łamać swoje własne prawo? (Albo tam prawo swojego ojca, ciężko powiedzieć, czy oni w końcu są tym samym czy nie są). Czy to znaczy że Bóg zmienił zdanie? Nieomylny, wszechwiedzący, absolutny – zmienił zdanie?

Po czwarte: czemu Jezus na tym obrazie ma długie włosy? Święty Paweł, który notabene też ponoć doznał objawienia Jezusa, pisze przecież: “Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy?” (1 Kor 11, 14). Czyżby Bóg shańbił się noszeniem długich włosów? Czy może uznał, że przez dwa tysiące lat moda się zmieniła i już można? Nie no, bez sensu, przecież to “natura poucza”, a nie moda. Natura się zmieniła?

Takich wątpliwości można mieć sporo więcej, jak chociażby relacje jej znajomych sióst z zakonu, z których wynika, że Faustyna miała wybujałą wyobraźnię i często plotła farmazony, a jej “status” w zgromadzeniu gwałtownie się zmienił dzięki rzekomym objawieniom – z pogardzanej siostrzyczki stała się podziwianą i sławną.

Ale na tym poprzestanę. Tyle wystarczy, bym uznał ją za zwykłą oszustkę. No, ewentualnie nawiedzoną wariatkę.

A photo of me

About the author

Hi! I'm Andrea (they/them). I tell computers what to do, both for a living and for fun, I'm also into blogging, writing and photography. I'm trying to make the world just a little bit better: more inclusive, more rational and more just.

Related posts:

Ostatnio coraz bardziej rzuca mi się w oczy, jak to ludzie usiłują udowodnić istnienie Boga na podstawie swoich własnych doświadczeń. Nie w znaczeniu experiment, tylko experience, oczywiście. Nie byłbym sobą, gdybym nie uzasadnił tutaj, dlaczego uważam, że taki dowód jest niewiele warty...

Continue reading…
(~4 min read)

W tym tygodniu przypada jubileuszowa, setna rocznica objawień fatimskich – wydarzenia szczególnie mi bliskiego, z racji tego, że moją dawkę indoktrynacji religijnej otrzymałem w parafii, w której ( łamiąc drugie przykazanie) czci się figurkę Matki Boskiej właśnie Fatimskiej, i to na dodatek takiej, której sam Ojciec Nieświęty raczył włożyć koronę na głowę.

Ciężko zatem jest mi oprzeć się pokusie, by wykorzystać tę piękną okazję do cofnięcia się do dawnych lat i spojrzenia na bajki z dzieciństwa nowym, sceptycznym okiem. Ile w nich prawdy i niezwykłości?

Continue reading…
(~7 min read)