racjonalizm
W tym tygodniu przypada jubileuszowa, setna rocznica objawień fatimskich – wydarzenia szczególnie mi bliskiego, z racji tego, że moją dawkę indoktrynacji religijnej otrzymałem w parafii, w której ( łamiąc drugie przykazanie) czci się figurkę Matki Boskiej właśnie Fatimskiej, i to na dodatek takiej, której sam Ojciec Nieświęty raczył włożyć koronę na głowę.
Ciężko zatem jest mi oprzeć się pokusie, by wykorzystać tę piękną okazję do cofnięcia się do dawnych lat i spojrzenia na bajki z dzieciństwa nowym, sceptycznym okiem. Ile w nich prawdy i niezwykłości?
(~7 min read)
Gdy Dawkins powiedział kiedyś, że zapewne nie uwierzyłby w Boga, nawet gdyby objawił mu się trzystumetrowy Jezus, to debatujący z nim kardynał George Pell dorzucił: “Ja bym pomyślał, że masz halucynacje”. No patrzcie, nawet katolicki arcybiskup dostrzega problemy związane z dowodzeniem z → osobistego doświadczenia!
Jaka więc jest “poprawna” odpowiedź na pytanie “Jaki dowód sprawiłby, że uwierzyłbyś w Boga?”? Jakie odkrycie, obserwacja, dowód logiczny, cokolwiek, sprawiłoby, że każdy szanujący swój rozum ateista musiałby przyznać, że się mylił?
(~2 min read)
Objawił mi się Bóg. Powiedział, że nie istnieje.
Nie wierzysz?
(~2 min read)
Każdy człowiek ma wiele twarzy. Nieważne jak dobrze go znamy, zawsze pojawi się coś, co nas w nim zaskoczy.
Myślałem, że Richarda Dawkinsa znałem chociaż na tyle dobrze, na ile można kogoś poznać oglądając jego filmy, debaty i wywiady czy czytając jego artykuły. Ale sięgnąłem wreszcie po jego “Rozplatanie tęczy” i odkryłem zupełnie inną stronę tego człowieka. Zawsze sprawiał wrażenie kogoś nadzwyczaj chłodno (ale nie cynicznie!) podchodzącego do życia, kogoś w czyim sceptycyzmie może i przebijało się trochę zachwytu nad pięknem i harmonią, ale zachwytu, który sprawiał (przynajmniej na mnie) wrażenie nieco udawanego.
(~5 min read)
W pewnym sensie nauka przewyższyła religię w kwestii dawania ludziom powodów do zachwytu. Jak to jest, że niemal żadna większa religia nie spojrzała na naukę i nie wywnioskowała: “Jest lepiej niż myśleliśmy! Wszechświat jest sporo większy, niż mówili nasi prorocy, bardziej potężny, bardziej subtelny, bardziej elegancki. Bóg musi być nawet większy niż myśleliśmy!”? Ale zamiast tego mówią: “Nie, nie nie! Nasz bóg jest malutkim bogiem, i chcemy, by takim pozostał.”
Usłyszałem ostatnio cytat z Christophera Hitchensa: “Wiara to z definicji zawieszenie rozumu, a przecież rozum jest tą jedyną rzeczą, która odróżnia nas od innych zwierząt.” Od razu uderzyła mnie wyjątkowość tych słów, ale chwilę mi zeszło zanim wpadłem na to, co w nich właściwie takiego uderzającego.
Oskarżono mnie niedawno o wiarę w “dogmaty” darwinizmu, który to jest “ideologią”. Potem dowiedziałem się, że jeśli ktoś dopuszcza możliwość nieistnienia Boga (jak jakieś 90% światowych naukowców), to ma to z nauką “niewiele wspólnego”, natomiast bezkrytyczne słuchanie hierarchów jest “samodzielnym myśleniem”. Przeraził mnie ogrom tej głupoty, nie dałem rady rozmawiać dalej...
(~5 min read)
Blaise Pascal w swoich Myślach przedstawił rozumowanie, które jest znane chyba każdemu wykształconemu człowiekowi: warto wierzyć w Boga, bo nawet jeśli nie istnieje, to stracimy tylko życie doczesne (na modlitwy, posty itp.), za to jeśli istnieje, to zyskamy nieskończenie dłuższe życie wieczne. Brzmi logicznie, prawda? No cóż, ani trochę.
(~4 min read)
Richard Dawkins w Bogu urojonym stawia śmiałą tezę, że “jakkolwiek potwornym czynem jest takie [fizyczne] molestowanie, to w sumie w dłuższej perspektywie czyni ono dziecku mniejszą psychologiczną szkodę niż samo wychowanie w wierze katolickiej” (str. 424). Popiera ją przykładem listu od kobiety, która jako dziecko doznała dwóch traumatycznych przeżyć: molestował ją ksiądz i zmarł jej przyjaciel, który był protestantem. Ta kobieta stwierdziła, że o ile z pierwszym dość szybko dała sobie radę, o tyle gorzej było z przerażającą wizją, że ów przyjaciel smaży się teraz w piekle, tylko dlatego, że rodzice wychowali go w nie tej wierze, co trzeba...
(~5 min read)
Kosz upleciony z dubów smalonych,
A w koszu duchów trzy sztuki,
I kilka jagód jak smoła czarnych,
W sreberku schowane lulki.
Nad koszem martwe mary młodości,
Na młodych ich głowach wianki,
Zabici oni strzałą miłości,
Z miłością stanęli w szranki.
Martwi dla świata, żywi dla siebie,
Oto są dziwy na ziemi,
Ich miłość będzie trwała for ever,
Niczego świat już nie zmieni.
I choćby hrabią był ukochany,
Mieszczanką zaś dziewczyna,
Choćby on innej był poślubiony,
przyjdą, gdy przyjdzie godzina.
Tu pod ten jawor, dziś o północy,
Wciąż targani namiętnością,
By pod osłoną hebanowej nocy,
Zachłysnąć się błogością.
W ciemnym pokoju, gdzie ściany z miedzi,
Ja, moim szkiełkiem i okiem,
Młodzieńca, który nad kartką siedzi,
Widzę, i wierzyć nie mogę.
Widzę, jak dymem się zaciągając,
Otwiera oczy swej duszy,
Do dzieła wraca, oczy przecierając,
Poeta od siedmiu katuszy.