śmierć
Nie, nie jestem grzesznikiem. Dla niektórych jest to jedna z najbardziej zuchwałuch rzeczy, jaką człowiek może powiedzieć. Bo to na tym kłamstwie opiera się cała ich religia: że wszyscy jesteśmy skażeni grzechem, że bez boga jesteśmy niczym, że jak byśmy się nie starali, to i tak jesteśmy prochem marnym, który bez jego łaski nie jest w stanie być “zbawionym”.
A ja mam to w dupie.
(~2 min read)
Polak jest niewolnikiem. To nie teoria spiskowa, lecz fakt zapisany w oficjalnych dokumentach. Polak jest własnością organizacji, która w każdej chwili może bez powodu zniszczyć mu życie, wystawić go na front jako mięso armatnie albo zmusić do mordowania niewinnych ludzi.
(~4 min read)
Nieczęsto widzę Tomka płaczącego... To czuwanie było cholernie wzruszające, lecz nie przygnębiające. Wręcz przeciwnie: radosne, kolorowe, podnoszące na duchu.
(~2 min read)
Masakra w Orlando jest przygnębiająca i przerażająca. Ale jednocześnie była tak bardzo do przewidzenia...
(~3 min read)
Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego, jako kraju, który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości. Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów.
Za te słowa Olga Tokarczuk jest w Internecie prześladowana. Grożą jej nawet śmiercią. Zresztą sami poczytajcie...
(~2 min read)
Pewien były redaktor magazynu New Scientist miał kiedyś streścić filozofię swojego pisma w słowach: “science is interesting and if you don’t agree, you can fuck off”. Ja to samo mogę powiedzieć o Nightwishu. Tym bardziej, że ich najnowsza płyta jest właśnie o nauce.
(~3 min read)
Pewnego razu do mistrza zen przyszedł człowiek, by zapytać, czy istnieje życie po śmierci. Mistrz odpowiedział: “nie wiem”. Człowiek zdziwił się niepomiernie: “Jak to nie wiesz? Przecież jesteś mistrzem zen!” A mistrz odparł spokojnie: “To prawda, ale nie jestem martwym mistrzem zen”.
(~3 min read)
Wspominałem ostatnio z mężem przedziwny zwyczaj “wypominek”, które się właśnie zaczęły znów odbywać w polskich kościołach. Polegają na tym, jeśli ktoś nie kojarzy, że wierni znoszą do księdza stosy kartek z wypisanymi imionami swoich zmarłych bliskich, ksiądz monotonnie (bo inaczej się nie da) odczytuje je podczas nabożeństwa, a wierni wsłuchują się uważnie, kiedy wreszcie będą mogli pomyśleć sobie z dumą i satysfakcją “o! moją kartkę czyta!”.
(~2 min read)
kobieta – jakże by inaczej
któż inny by się podjął
tak niewdzięcznej roboty
czarnej roboty
jak krew napełniająca
ranę tych, co pozostali
lecz jakże zgrabnie
rozdziela dwa światy
ciała i ducha
dar zsyła z niebios
wysyła do niebios
uwalnia z klatki
jedyna na świecie
co nas zrównuje
ja, wśród nielicznych
krzyczę radośnie:
viva la muerte!
To taki dobry chłopiec był!
Problemów nie robił
A i w szkole prymus
Rodzice musieli być dumni!
To taki dobry chłopiec był!
Och tak, ponoć mało pił...
A palić – nie palił wcale
Dlaczego musiał tak nagle...?
To taki dobry chłopiec był!
Przystojny całkiem...
Ach, te niebieskie oczy...
Dziewczyny po nim zrozpaczone!
To taki dobry chłopiec był!
I do kościoła chodził
I innym pomagał
Jakże mało dziś takich jak on!
To taki dobry chłopiec był!
Kto by mógł pomyśleć
Że on tak młodo
Odda ducha...
Na pożarcie szatanowi.
Że tak z dnia na dzień
Pedałem zostanie, tfu...
A taki dobry chłopiec był!
Dali mu do pokochania Szymborską,
(odkochując niemyślnie!)
kazali móc
dać radę
A ten siedzi w sąsiedztwie tego, co powinien
w centrum jednak mając, co bluźniercze
nagminnie bawi się w poetę
bezczelnie bazgrze epopeję
o radzie nadzorczej życia
Usilnie zerka, czy aby elektroniczni przyjaciele
zachcieli obdarzyć
desperata atencyją
i tęskni
do próśb o radę
Leży
Nie dawszy rady, umiera
Byłeś
chrapliwym pocałunkiem trędowatej
kochanki hadesa, gnijącym mięsem
brutalnie wyrwanym z kontekstu ciała
Cuchnąłeś
dymem zakrytym niechlujnie
tanim litrem stęchłych perfum
Rozłożyłeś
nas i siebie po obrzeżach łajna
wyprowadziwszy nas na żydowce
Zabiłeś
teraz patrzysz tępym narządem wzroku
wybitnie zajęty robieniem niczego
Głęboko wierzę w życie dozgonne
I chwała za to dowodom empirycznym
Głęboko wiem, że bez śmierci nie ma życia
I chwała za to Darwinowi
Bo gdyby nie śmierć, byłbym dziś co
Najwyżej nieśmiertelną protobakterią
Głęboko gardzę infantylnym strachem
Przed końcem niestrasznym i nieuniknionym
Bo wszystko co martwe, kiedyś żyło
A wszystko co żywe, kiedyś umrze
Głęboko zacieszam że nas ona czeka
Stęskniony równości, wolności i spokoju
A na strach nie ma czasu
Bo czasu nie ma
Czynię z życia cierpliwe umieranie
Żyję, a więc muszę minąć
Minę, a więc to jest piękne
Halloween mnie ani ziębi ani grzeje, więc nawet nie pomyślalałem, by cokolwiek o nim pisać. Ot, zwyczaj jak zwyczaj, z jednej strony fajna zabawa i oderwanie się od rzeczywistości, z drugiej – mnie tam niezbyt bawi.
(~4 min read)
O Jezusie mówi się prawie tylko dobrze. Nawet jeśli ktoś nie wierzy w jego boskość, to rzadko kiedy powie o nim złe słowo. Prędzej że był (on, albo ktoś, czyje słowa przypisuje się Jezusowi) wielkim filozofem, wyprzedzającym swoje czasy, pacyfistą, orędownikiem miłości... (tak, był, zgadzam się). Nawet jeśli ktoś w Starym Testamencie dostrzega tysiące niemoralnych nakazów, okrutnych opowieści, czystki etniczne, wojny, cierpienie, boży gniew i zazdrość, to jednak gdy zajrzy do Nowego, jest przeważnie pod takim wrażeniem kontrastu ze Starym, że umykają mu okropieństwa zawarte także i w tej drugiej części Biblii.
(~9 min read)
Jasne, życie po śmierci może istnieć, oczywiście że może. Czy istnieje, tego nikt na świecie nie wie. A jeśli twierdzi że wie, to albo kłamie, albo się myli.
Ale mimo grząskości tematu i braku jakichkolwiek twardych dowodów za czy przeciw, to jednak da się o tym co nieco powiedzieć. Możemy się zastanowić, co by było gdyby... Załóżmy że istnieje życie po śmierci i wtedy zastanówmy się nad implikacjami tego założenia.
(~6 min read)
Tętniak brzmi przerażająco. Szczególnie taki, który w każdej chwili może pęknąć, powodując śmierć chorego. Jest jak bomba zegarowa z randomowym zapłonem. Całe życie jest przepełnione świadomością, że za chwilę to wszystko może się nagle skończyć...
Ta książka jest milczeniem ubranym w słowa. Jedyne co można o niej prawdziwie powiedzieć, to milczeć w niemym zachwycie. A przynajmniej nad trzecią częścią.
(~7 min read)
W poście Czy oni naprawdę w to wierzą? rozważałem autentyczność wiary katolickich duchownych. Ostatnio jednak poszedłem w swych rozmyślaniach dalej – a przeciętni wierni? Czy oni naprawdę wierzą w to, co wyznają?
Przeważająca większość, na całe szczęście, nie. Dlaczego tak sądzę?
(~5 min read)
Świadomy praw i obowiązków
Wynikających z oddania ducha
Uroczyście oświadczam
Że nikomu nic nie oddam
i chuj
Przecież nikt nic nie ma
Niczego mu się aż przelewa
Więc po co mu jeszcze więcej?
Nawet siebie nie
Bo przecież mnie nie ma
A nawet jak jestem
To przecież nie swój
Cały tego, którego kocham
Od stóp do głów
Od skóry po duszę
i tyle
Wiara jest z definicji przyjęciem czegoś za prawdziwe mimo braku dowodów, albo nawet wręcz mimo dowodów na coś zupełnie przeciwnego.
Dowód. Słowo-klucz.
(~4 min read)
Czemu wszechświat trudzi się istnieniem?
Czyżbyś jednak miał grać z nami w kości?
A może się zagapiłeś i tak przez przypadek
stworzyłeś nas zbyt bystrymi,
więc wciąż nam wszystko komplikujesz,
byśmy nie doszli do końca rozważań?
Czy to przez to się uwzględniłeś?
Zakląłeś się w kwanty?
Co jeszcze nam wymyślisz?
I na co to-to jest takie duże,
skorośmy tacy mali?
Czy to-to to Ty?
Czy jest życie przed śmiercią?
Czemu wszechświat trudzi się istnieniem?
Oto moje 42 pytania na następną wieczność.