Podchodzi do mnie starszy koleś w różowej sukieneczce i podaje mi do zmacania kawałek szmatki z garderoby trupa. Wierzy bowiem, że ten amulet oraz wymamrotane pod nosem zaklęcie sprawią, że dobre mzimu będzie mnie bardziej lubiło.
Ta sytuacja miała miejsce naprawdę, lecz większość świadków zapewne opisałaby to inaczej: katolicki arcybiskup usiłował mi pobłogosławić za pomocą relikwii drugiego stopnia św. Jana Pawła II.
Ich liebe, wie die Deutschen nicht prüde sind, wenn es um Nacktheit geht. Sie haben sogar eine Dating-Show, wo man ein Date nur darauf basierend auswählt, wie es nackt aussieht – und es gibt fast keine Kontroverse deswegen. Sie haben die Nacktheit sogar zum eine Art der Kultur gebracht – es nennt sich zwar FKK, Freikörperkultur.
Ich habe es immer genossen, nackt zu sein, sei es mit anderen Leuten oder nicht. Und von dem, was ich gehört habe, für einem FKKler gibt es nur wenige (oder keine) besseren Länder zu leben als Deutschland. Aber trotzdem gibt es einige Dinge, die ich nicht mag...
I love how the Germans are non-prudish when it comes to nudity. They even have a dating show, where people choose their dates solely based on how they look naked – and it sparks next to no controversy at all. They’ve even created a kind of culture around being naked – that’s actually how they call it in German: FKK, Freikörperkultur, Free Body Culture.
I’ve always enjoyed being naked, be it with other people or not. And from what I’ve heard, for a nudist there are very few (or no) better countries to live than Germany. But still, there are some things that annoy me about it...
Putting emojis in your database should be a piece of cake, right? You’ve had enough trouble with encodings in your lifetime, and now that we have the blessing of UTF-8, you’re always so careful to use it everywhere, so you’d expect all the characters to just finally work out of the box, right?
Well, I did expect that. But I’ve recently realised I can only put some emojis (like “❤️”) in by blog posts. Most of them were just lost or replaced with “?” by MySQL... Oh, those damn encodings again!
I don’t really like Esperanto. As a language. As an idea I love it from all my heart! ❤️
That message of unity, peace and understanding though a common language! That brilliance of simplification and unification!
But I’ve always seen it advertised as “extremely simple”. Simple indeed, but extremely? You can certainly do better!
Zdjęcie powyżej wywołało lawinę hejtów. Dlatego Jakub i Dawid uznali, że na przekór homofobom będą się publicznie całować jeszcze częściej, aż hejty kiedyś ucichną.
I trochę mnie one śmieszą. Bo po co w ogóle taki homofob zagląda na fanpejdża chłopaków, Repliki albo inne podobne, skoro niby tak go strasznie obrzydza oglądanie gejów? Co to zdjęcie ma w ogóle z nim wspólnego, jak niby na niego wpływa? Co mu przeszkadza, w jakikolwiek sposób, że dwoje dorosłych ludzi musnęło się ustami i strzeliło fotkę?
You cannot say that water has no memory / god does not exist / horoscopes are rubbish / whatever just like that... Remember what Shakespear said: “There are more things in heaven and earth, than are dreamt of in your philosophy”!
Well, I can. I so can. Because this argument is invalid...
Nie możesz tak od razu mówić, że woda nie ma pamięci / bozia nie istnieje / horoskopy są z dupy wzięte / whatever... Bo w końcu Shakespear powiedział, że “są rzeczy na niebie i na ziemi, o których się filozofom nie śniło”!
Nie no, mogę. Jak najbardziej mogę. To ten argument jest inwalidą...
I’m a bit annoyed when somebody tries to convert me to their faith. Because although I know they probably do it for good reasons, wanting to give me a gift of eternal salvation and all that crap, from a perspective of a person that has spent (way too) much time getting to know religions of the world, the fact that god doesn’t exist is so obvious, and the absurdity of religions is so immense, that there’s no way back for me. It’s a waste of time to even look at it.
I have, however, found a way to spare myself all that conversional boredom. Ready?
Trochę mnie wkurza, gdy ktoś chce mnie nawracać. Bo wprawdzie wiem, że to zapewne z dobrych pobudek, że chcą mi dać prezent w postaci życia wiecznego i w ogóle, ale z perspektywy człowieka, który spędził (zdecydowanie zbyt) wiele czasu na poznawaniu religii świata, fakt nieistnienia boga jest dla mnie tak oczywisty, a absurdalność religii tak wielka, że nie ma już dla mnie drogi powrotnej. Szkoda czasu nawet na patrzenie w jej stronę.
Znalazłem jednak sposób, by sobie tych nawracaniowych przynudzań oszczędzić. Gotowi?
I used to run a couple of Facebook fanpages. One of them was shut down three times, apparently for being homophobic. It was quite the opposite, actually. The name could be confusing, because it was a word play on the Polish word for “faggot” and a name of a Polish gossip portal. But the content was specifically anti-homophobic! It was a rainbow meme aggregator, basically a gay version of 9gag.
But the thing is, I can only assume why did people report my fanpage and why did moderators remove it. Did someone just assume it’s homophobic without actually checking it out? Or quite the opposite: did someone consider homosexuality an abomination and just reported everything that’s even remotely gay? I’ll never know. The only thing Facebook bothered to tell me is that “I’ve abused the Community Standards”. I’ve read them thoroughly and there was no abuse of them from my side.
Being gay is not easy. Depending on where you live, it might mean different things to you. Best case scenario – some minor inconveniences. Worst case – even danger of death. LGBTQ youth has a higher suicide rate than their straight & cis friends, they fear getting disowned by their families, thrown out of their homes, in some countries being sentenced to prison or lashes... We don’t have equal rights, we can’t always show affection in public. Being gay can be scary, lonely and awful.
But there is also a good side to that. The side of being gay that I really really love!
W tym tygodniu przypada jubileuszowa, setna rocznica objawień fatimskich – wydarzenia szczególnie mi bliskiego, z racji tego, że moją dawkę indoktrynacji religijnej otrzymałem w parafii, w której ( łamiąc drugie przykazanie) czci się figurkę Matki Boskiej właśnie Fatimskiej, i to na dodatek takiej, której sam Ojciec Nieświęty raczył włożyć koronę na głowę.
Ciężko zatem jest mi oprzeć się pokusie, by wykorzystać tę piękną okazję do cofnięcia się do dawnych lat i spojrzenia na bajki z dzieciństwa nowym, sceptycznym okiem. Ile w nich prawdy i niezwykłości?