W binarnym wszechświecie nie ma światłocienia. Wszystko jest albo niebiańsko złe, albo obrzydliwie dobre. Ludzie albo boleśnie wysocy, albo śmiesznie niscy. Albo mówią całą prawdę i tylko prawdę, albo łżą tak, że tylko skończony idiota im uwierzy. Problem tylko w tym, że połowa z nich to tacy idioci (a druga to geniusze). W świecie tym urodził się Nemo – przeciętniak tak bardzo przeciętny, że z automatu stał się największą (bo jedyną) mniejszością. Swą nijakość przypłacił niestety życiem... Miłujący miłosierdzie tłum fanatyków religijnych, którym nikt nie wierzy tylko oni sami, pokojowo podpalił piedestał, na który radośnie wyniosło przeciętniaka agresywne lewactwo.
Dychotomie
Tags: