Przez kilka dni obserwowałem, jak wygląda świat z perspektywy twitterowego prawicowca. Zobaczyłem świat tak przeżarty nienawiścią, że aż chce mi się ryczeć.
15 września ulicami mojego rodzinnego Szczecina przejdzie pierwszy w historii Marsz Równości. Trzymam kciuki za Lambdę, by wreszcie się to udało!
Tymczasem “środowisko patriotyczne i kombatanckie” śle do prezydenta Krzystka list, który jest tak absurdalny, że aż nie wiem, czy się z niego śmiać, czy położyć się i czekać na śmierć z zażenowania.
W języku niemieckim są dwa słowa na to, co po polsku nazywa się po prostu “zazdrością”. I bardzo słusznie, bo to dwie zupełnie różne rzeczy. Kiedy widzisz, że ktoś ma coś zajebistego, i pragniesz również to mieć, to po niemiecku powiesz “ich beneide dich” = “zazdroszczę ci tego”. Kiedy natomiast chcesz mieć kogoś tylko dla siebie, mówisz: “ich bin eifersüchtig” = “jestem o kogoś zazdrosny”.
A zatem na pytanie, czy jestem zazdrosny, musiałbym odpowiedzieć: neidisch – tak, eifersüchtig – raczej nie.
Zdjęcie powyżej wywołało lawinę hejtów. Dlatego Jakub i Dawid uznali, że na przekór homofobom będą się publicznie całować jeszcze częściej, aż hejty kiedyś ucichną.
I trochę mnie one śmieszą. Bo po co w ogóle taki homofob zagląda na fanpejdża chłopaków, Repliki albo inne podobne, skoro niby tak go strasznie obrzydza oglądanie gejów? Co to zdjęcie ma w ogóle z nim wspólnego, jak niby na niego wpływa? Co mu przeszkadza, w jakikolwiek sposób, że dwoje dorosłych ludzi musnęło się ustami i strzeliło fotkę?
Odpowiedź jest prosta.
Owszem, tekst na załączonym obrazku jest bez wątpienia wulgarny, chamski i obraźliwy. Ale czy zionie hipokryzją, jak to mnie ktoś na fejsie próbował przekonać?
>Bądź w antifie i walcz z mową nienawiści, bo wszyscy są równi
>obrażaj innych “bo akurat ich można”
Księdza Pawlukiewicza bardzo lubię, choć prawie nigdy się z nim nie zgadzałem. Gdy katecheta w szkole wstydzi się gadać z uczniami o seksie, wtedy włącza im płytę z kazaniami Pawlukiewicza. On opowiada o sprawach seksu bez ogródek, ubierając je w ciekawe analogie, ozdabiając zabawnymi anegdotkami. Wydaje się być bardzo sympatyczny, otwarty i nowoczesny. Wydaje się mówić z sensem.
Wydaje się.
Tak mnie dziś olśniło, że nienawiść do gejów można wytłumaczyć nienawiścią do kobiet.
Dziwne, nie? Bo co niby mają geje do kobiet?
Otóż mają to, że: “Seks homo jest obrzydliwy”.
Już tłumaczę czemu.
Organizowanie nagonki na “kapusiów” to chyba najlepszy sposób, żeby nie-wprost przyznać się do winy. No bo powiedzcie sami: jak bardzo niewinnym trzeba być, żeby próbować ludziom wmówić, jaka to straszna zbrodnia, że ktoś komuś powiedział o tym, co zrobiłeś?
Przemoc jest najgorszą plagą ludzkości. I najbardziej zaraźliwą...
Przykro mi z powodu śmierci tych wszystkich niewinnych ludzi w Paryżu. Ale jeszcze bardziej mi przykro, że ich śmierć zostanie wykorzystana jako pretekst, by zabijać dalej. W “odwecie”. W “obronie”. Ludzie, którzy przepłynęli przez morze, by uciec przed wojną i terrorem, przed Państwem Islamskim, teraz będą jeszcze bardziej się bali przemocy z rąk tych, którzy walczą z islamem...
Będziemy słuchać przesiąkniętych nienawiścią wywodów, kogo by tu trzeba zabić, aby już nikt nie musiał zabijać...
Tyle lat budowania cywilizacji, tworzenia demokracji, walki o prawa człowieka, a wciąż króluje nienawiść i uprzedzenia...
Kiedyś myślałem, że no owszem, dyskryminowanie gejów jest złe, ale czemu musimy nazywać to zjawisko akurat słowem “homofobia”? Przecież fobia to irracjonalny strach, a “homo-” znaczy po prostu “taki sam”. Fobię można mieć przed pająkami, ciasnymi pomieszczeniami, dużymi przestrzeniami, czy coś... Ale przed kimś “takim samym”? Albo przed gejami? No wolne żarty. Nazwijmy to jakoś precyzyjniej, od razu będziemy brzmieli poważniej. No nie wiem, “gejowstręt”, “mizopedalia”, “idiotyzm”... Każde z tych słów lepiej oddaje sens tego zjawiska niż jakaś tam “fobia”, prawda?