radość

Nie widziałem Cię ze dwa miesiące.
I co? Jestem trochę bledszy? Bardziej śpiący?
Tak... Przeżyłem wieczność bez powietrza...

Biegniesz w podskokach. Głos Ci się łamie.
A ja nie biegnę, bo mi radość zakręciła w głowie.
Wybitnie rozproszony chłonę Twą obecność.

Już nigdy więcej.
Nie wytrzymam kolejnej wieczności.
Teraz, gdy na nowo się w Tobie zakochałem.

Chcę każdą chwilę przeżyć z Tobą.
Chcę robić z Tobą takie rzeczy,
Że tutaj nie wypada nawet o nich myśleć.

Eksploduję z tęsknoty.
Teraz, gdy na nowo się w Tobie zakochałem.

Głęboko wierzę w życie dozgonne
I chwała za to dowodom empirycznym

Głęboko wiem, że bez śmierci nie ma życia
I chwała za to Darwinowi

Bo gdyby nie śmierć, byłbym dziś co
Najwyżej nieśmiertelną protobakterią

Głęboko gardzę infantylnym strachem
Przed końcem niestrasznym i nieuniknionym

Bo wszystko co martwe, kiedyś żyło
A wszystko co żywe, kiedyś umrze

Głęboko zacieszam że nas ona czeka
Stęskniony równości, wolności i spokoju

A na strach nie ma czasu
Bo czasu nie ma

Czynię z życia cierpliwe umieranie
Żyję, a więc muszę minąć
Minę, a więc to jest piękne

drzewa gubią gałęzie
chyląc widoku oknom
skarby tracą włosy
głowy gubią czapki
oczom ginie plastik
kartkom znika istnienie
w kałużach szczęśliwości
powiewa wiatr słoneczny
wolności i radości
tam Ona
choć krokiem ociężałym
choć głosem zziębłym
to rozpaczliwie nadchodzi