Stężenie cudu w cudzie: 0%

Gdyby show Davida Copperfielda polegało wyłącznie na otworzeniu pudełka i pokazaniu, że w środku jest królik, to czy ktoś zacząłby klaskać? No królik, widać że królik. Pewnie sam go wcześniej tam włożył, więc gdzie tu niby magia?

A tymczasem ksiądz z Legnicy otworzył pojemnik na wodę, pokazał, że w środku jest ludzka tkanka mięśniowa, i już wszyscy piszą, że to cud, że boska interwencja... Ale przecież to znalezisko stawia pytania raczej natury kryminalnej niż teologicznej: kto włożył tam ten fragment serca i gdzie jest reszta zwłok?

Sama tkanka też nie jest jakkolwiek szczególna. Nie świeci w ciemności, nie lewituje, nie jest żywa mimo wyrwania z ciała. Ot, całkiem zwyczajny kawałek mięśnia sercowego. Sam mam z pół kilo takiego.

Nawet z punktu widzenia katolicyzmu “cud eucharystyczny” w Legnicy nie jest niczym nadzwyczajnym. Codziennie konsekruje się przecież setki tysięcy hostii, a każda z nich “zawiera prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa” (KKK 1374). Gdybym wierzył w doktrynę katolicką, musiałbym nie widzieć żadnej różnicy między legnickim “cudem”, a “cudem”, który co tydzień widzę na ołtarzu.

Po co więc to całe zamieszanie wokół niego?

A photo of me

About the author

Hi! I'm Andrea (they/them). I tell computers what to do, both for a living and for fun, I'm also into blogging, writing and photography. I'm trying to make the world just a little bit better: more inclusive, more rational and more just.

Related posts:

Zbliżają się majowe pierwsze komunie, więc wzięło mnie na wspominki. Teraz mogę sobie odświeżyć te wszystkie dziwne rozkminy, które przed moją własną komunią mocno mnie nurtowały, ale głupio było o nie pytać (pytać? jak jakiś, tfu, ateista?).

Continue reading…
(~4 min read)
It's still just a cracker

Say you’ve found a host lying on a street. Is there any way whatsoever to determine, whether it’s still just a bread, or maybe it’s already transformed into god in person?

It’s possible to determine, which floor was used to bake it, more or less when did it happen, how much smog have settled on it in the meanwhile. If we really try, we can figure out practically it’s whole history – but it’s impossible to say, if it’s entire nature changed drastically? That means just one thing: no, it didn’t change.

If a body A and a body B are totally indistinguishable from each other (whether physically or “spiritually”), then A = B. God’s not in that bread. Transsubstantiation is a myth.

To wciąż tylko wafel

Powiedzmy znalazłeś na ulicy hostię. Czy jest jakikolwiek sposób, by odróżnić czy to jeszcze zwykły chleb, czy to już przeistoczona bozia we własnej osobie?

Możliwe jest zbadanie, z jakiej mąki została upieczona, kiedy mniej więcej powstała, ile osiadło na niej smogu w międzyczasie, gdy się uprzemy, możemy poznać praktycznie całą jej historię – ale nie da się stwierdzić, czy całkowicie zmieniła się jej natura? To znaczy tylko jedno: nie zmieniła się.

Jeśli ciało A i ciało B są od siebie zupełnie nierozróżniane (czy to fizycznie, czy “duchowo”), to A = B. Bozi w chlebku nie ma. Transsubstancjacja to mit.